CZERWCOWE WSPOMNIENIA
6 grudnia 1955 roku poznańskie WKU kieruje mnie do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 22. Pułku Czołgów i Artylerii Pancernej w Żaganiu. Tego dnia stawiam się do odbycia służby i zostaję, wraz z kolegami z Poznania, odebrany przez por. Władysława KRONENBERGERA z którym jest kpr. NAPARLIK - imienia nie pamiętam. Pierwsze spotkanie z wojskiem, pierwsze nerwy, pierwsze pytania bez odpowiedzi i pierwsze niewiadome. Pociąg jak pociąg, normalny, ale po co zamykali przedział na klucz, tego się nie dowiedziałem do dzisiaj. Może żeby nie uciec ? Trudno do tego dociec, szczególnie gdy strach przed tym co przed nami, paraliżował gardło. W pułku zostałem przydzielony do 3 plutonu kompanii szkolnej którą dowodził por. KARDAS. W plutonie tym-którego dowódcą był por. Władysław KRONENBERGER - szkolono mechaników – kierowców czołgów T-34/85. Czas szybko leciał każdego dnia od rana do wieczora a nawet w nocy i już 12 lutego 1956 r. złożyliśmy uroczystą przysięgę którą przyjmował dowódca pułku mjr LALIK. Uroczystością dowodził ówczesny szef sztabu pułku mjr KLEPACZ. Mróz tego dnia był siarczysty. Po przysiędze spotkanie z rodzinami.
Rozpoczęło się intensywne szkolenie które trwało o poniedziałku do poniedziałku. Czasu wolnego mało, urlopów i przepustek jeszcze mniej. Zakwaterowanie dość „ciasne”, ale za to było wesoło. Największy problem sprawiały sienniki w których słoma była podstawowym środkiem a której wymiana to cały rytuał. Każdego dnia- od rana do rana- nad całością czuwał osobiście dowódca pułku który mieszkał na terenie koszar, w bloku żywnościowym, wejście od trybuny na placu alarmowym. W czerwcu udaliśmy się na szkolenie poligonowe do Wędrzyna. Był to pierwszy tak poważny sprawdzian naszego wyszkolenia w polu. I tam zastały nas wydarzenia czerwcowe. Ogłoszono alarm i postawiono nas w stan gotowości bojowej. Padły rozkazy do wymarszu. Wieczorem wyruszyliśmy i nad ranem, 29 czerwca 1956 r., byliśmy już w Poznaniu. Celu naszego pilnego przegrupowania nie znaliśmy, wszystko było utrzymywane w dużej tajemnicy. Mnie z kolegami rozlokowano na rogu ulicy Dąbrowskiego nie opodal słynnego, z czasów wojny, Fortu VII. Jednak jest potrzebne każdemu żołnierzowi, żołnierskie szczęście. Mnie z sąsiedniego domu udało się dodzwonić do sąsiadów moich rodziców i od nich dowiedziałem się o sytuacji w mieście. Nie wyglądało to najlepiej.
W ciągu dnia, około obiadu, odwiedzili mnie na posterunku, siostraz bratem. Spotkanie rodzinne w takiej szczególnej sytuacji ma swoją uczuciową wymowę. Sytuacja w naszym rejonie była spokojna, lecz nasiliły się odwiedziny rodzin do żołnierzy, z Poznania, tu przebywających. Podczas naszego pobytu nie było w mieście jednostek Armii Radzieckiej. Jak się później dowiedziałem od rodziny i znajomych nie było ich przez cały okres wydarzeń. Zresztą w czasie pobytu w wojsku nie miałem żadnych spotkań z żołnierzami „bratniej Armii Radzieckiej” W niedzielę 1 lipca, przed południem, dowódca pułku wydał rozkaz do przegrupowania się na czołgowisko szkoły Wojsk Pancernych na Golęcinie skąd w poniedziałek 2 lipca, transportami kolejowymi, powróciliśmy na poligon wędrzyński. Szkołę Podoficerską ukończyłem z dobrym wynikiem. Po awansie do stopnia kaprala zostałem skierowany do 1 kompanii czołgów którą dowodził por. ANDRZEJEWSKI a jego zastępcą był por. GÓRKIEWICZ. Ja miałem stanowisko mechanika – kierowcy. Przydzielono mi dwa czołgi T – 34/85, jeden na konserwacji a drugi na eksploatacji. Pracy przy nich było co nie miara. Oprócz typowych zajęć mechanika – kierowcy, miałem obowiązek pisania tygodniowych rozkładów zajęć kompanii. Służba niby lżejsza ale jednak żadna inna służba nie miała takiego obciążenia jak czołgiści.
W związku z trudną sytuacją rodzinną, 18 maja 1957 roku zostałem rzeniesiony do cywila. Tak rozstałem się ze służba wojskową w 22. pcz, w Żaganiu. Jednak służba wojskowa nie całkiem rozstała się ze mną. 1 kwietnia 1963 roku ponownie zameldowałem się w Żaganiu, w „swoim” pułku celem odbycia przeszkolenia żołnierzy rezerwy. Jednak po przyjściu okazało się, że z kadry która była w tamtym okresie nie ma już nikogo. Była inna struktura, inne szkolenie, inne warunki no i inny sprzęt. Pułk został przezbrojony w nowoczesne czołgi T – 54. Przybycie żołnierzy rezerwy na przeszkolenie całkowicie zaskoczyło dowództwo, które o powyższym nie było powiadomione. Jednak zajęto się nami bardzo dobrze i sprawnie, organizując ciekawy program szkoleniowy ze strzelaniami, chemicznym, wyszkoleniem fizycznym, służbą wartowniczą, saperskim i sporą ilością zajęć teoretycznych. Pułkiem dowodził wtedy ppłk Rudolf SZCZEPANIK, który chwalił nasze defilady po każdym porannym rozprowadzeniu do zajęć. 30 kwietnia okres szkolenia dla nas, żołnierzy rezerwy, został zakończony. Przeżyłem jeszcze jedno szkolenie jako rezerwista. Na przełomie września i października 1966 r. zostałem powołany do batalionu remontowego w Krośnie Odrzańskim. Jednak to było szkolenie typowo stacjonarne tz. warsztatowe nie mające nic wspólnego z poprzednimi ćwiczeniami wojskowymi. Okres służby w 22. pcz, choć krótki, to jednak utkwił mi w pamięci. Spotkałem wspaniałych dowódców wszystkich szczebli oraz kolegów gotowych nieść pomoc zawsze i wszystkim. Takich rzeczy się nie zapomina. One są w nas do końca naszych dni.
Andrzej Durczak
( 6.12.1955 – 18.05.1957, 1.04.1963 – 30.04.1963 )